niedziela, 4 grudnia 2016

Podsumowanie listopada | WRAP UP | BOOKHAUL

Listopad był kolejnym miesiącem, który zleciał mi niesamowicie szybko. Mimo tego, że cały czas jestem zajęta szkołą, to znalazłam chwilkę, żeby przeczyć w tym miesiącu 4 książki. Dla kogoś to może być śmiesznie mało, ale dla mnie w porównaniu z wynikami z września (3 książki) i października (2 książki) to i tak jest jakiś postęp, prawda?

  1.  "Harry Potter i Kamień Filozoficzny" J. K. Rowling  
  2. "Krew na śniegu" Jo NesboBardzo króciutki kryminał (około 170 stron), ale za to jaki wciągający! Nesbo znów pokazał, jak dobrze umie trzymać w napięciu, nawet przez tak krótki czas.
  3. "Behawiorysta" Remigiusz Mróz
  4. "Historia bez cenzury" Wojciech DrewniakHistoria przekazana w prostej, przystępnej formie, czyli takiej, jakiej na próżno szukać w szkole. Uwielbiam kanał HBC, więc przeczytanie ich książki to była dla mnie wielka przyjemność.

W tym miesiącu powstrzymywałam się z kupowaniem nowych książek. Doszło do tego, że liczba kupionych pozycji nie przekroczyła liczby przeczytanych!
  1. "Behawiorysta" Remigiusz Mróz
  2. "Niezrównani" Alyson NoelTę książkę kupiłam razem z jednym z ostatnich numerów "Cogito", gdzie gazeta z powieścią kosztowała 15zł.
  3. "Ziarno Prawdy" Zygmunt MiłoszewskiJest to pierwsza część trylogii o prokuratorze Szackim. Miałam okazję przeczytać już "Gniew" (czyli trzecią część), która średnio mnie zachwyciła, ale chcę przeczytać całą trylogię.
  4. "Benedict Cumberbatch. Biografia" Justin LewisNie mam pojęcia jak wytłumaczyć kupno tej książki, bo nie jestem wielką fanką Benedicta. Ale może ta biografia to będzie jakaś inspiracja, żeby zerknąć na serial o Sherlocku?

Mam nadzieję, że takie szybkie podsumowanie miesiąca Wam się podoba. W grudniu może pojawić się kilka postów więcej, bo planuję kilka podsumowań, mały TBR, zapewne znajdzie się też jakaś recenzja.
 Trzymajcie się cieplutko i nie dajcie się śniegowi i zimie!
Paulina♥

niedziela, 27 listopada 2016

"Behawiorysta" Remigiusz Mróz | RECENZJA

Tytuł: "Behawiorysta"
Autor: Remigiusz Mróz
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Wydawnictwo: FILIA
Liczba stron: 488
Cena: 36,90zł
Kupione

 "Zamachowiec zajmuje przedszkole, grożąc, że zabije wychowawców i dzieci. Policja jest bezsilna, a mężczyzna nie przedstawia żadnych żądań. Nikt nie wie, dlaczego wziął zakładników, ani co zamierza osiągnąć. Sytuację komplikuje fakt, że transmisja na żywo z przedszkola pojawia się w internecie.
Służby w akcie desperacji proszą o pomoc Gerarda Edlinga, byłego prokuratora, który został dyscyplinarnie wydalony ze służby. Edling jest specjalistą od kinezyki, działu nauki zajmującego się badaniem komunikacji niewerbalnej. Znany jest nie tylko z ekscentryzmu, ale także z tego, że potrafi rozwiązać każdą sprawę. A przynajmniej dotychczas tak było…

Rozpoczyna się gra między ścigającym a ściganym, w której tak naprawdę nie wiadomo, kto jest kim"

 ~ wydawnictwofilia.pl


Odkąd przeczytałam swój pierwszy kryminał od Jo Nesbo, myślałam, że nikt nie jest w stanie przebić skandynawskich autorów kryminałów. Chyba bardzo się myliłam.


Miejsce książki dzieje się w Opolu i okolicach. Głównym bohaterem jest Gerard Edling - były prokurator, który zostaje proszony o pomoc w sprawie Kompozytora - zbrodniarza, który robi ze swoich zabójstw istne przedstawienie lub, jak sam nazywał, koncert krwi. No właśnie. Powieść jest bardzo brutalna, krwawa, trzymająca w napięciu. Niekiedy opisy zbrodni są wręcz niesmaczne, obrzydzające, (słuchałam fragmentu audiobooka, gdzie akurat trafiłam na rozdział, gdzie dokładnie było opisane ciało nauczycielki po strzale w głowie. Płyny mózgowe i takie tam.) Niestety, wiem co znaczy brutalne - przeczytałam już wiele kryminałów i widziałam wiele seriali.

 Dzieje się tu bardzo dużo. Przez kilka stron może być spokojnie, gdy nagle BUM, ktoś nie żyje, ktoś kogoś zabija. Nie da się po prostu przerwać czytania (mi przerywały jedynie dzwonki na lekcje).

Ciekawym aspektem poruszanym w tej powieści jest znajomość kinezyki przez głównego bohatera. Potrafi on z nowy niewerbalnej wyczytać intencje nie tylko zbrodniarza, ale też prostych ludzi z ulicy.

"Behawiorysta" to zdecydowanie thriller psychologiczny - podczas czytania mimowolnie myślałam o tym, co bym zrobiła, gdybym znalazła się w skórze bohatera. Zmusza do przemyśleń, często sama odnosiłam się do swoich decyzji w życiu i myślałam "a co by było, gdybym kilkanaście lat temu zrobiła coś tam zamiast czegoś tam".


Fabuła: 9/10
Bohaterowie: 7/10
Styl pisania: 9/10
Ogólnie: 8,5/10


"Behawiorystę"  Remigiusza Mroza zażyczyłam sobie dosyć niedawno. Tyle nasłyszałam się już o Mrozie, że powiedziałam sobie "no dobra, Paulina, przeczytasz chociaż jedną jego książkę, potem zobaczymy". Jestem pewna, że na tej jednej się nie skończy.
Dziś krótko i na temat, bo nie umiem zbyt długo wychwalać książek. Ale serio, czytajcie Mroza.

Paulina♥

/PS. Po aktualizacji bloggera mam problemy z edycją tekstu, także jakby jakieś akapity były nie ten-teges, to wybaczcie, ale nie ogarniam tego moim małym humanistycznym móżdżkiem.

niedziela, 20 listopada 2016

Książki, które chcę przeczytać do końca roku | TBR

Koniec roku kalendarzowego zbliża się wielkimi krokami, a ja postanowiłam, że nie zostawię żadnej napoczętej książki w mojej biblioteczce i wszystkie dokończę do 31 grudnia. Zebrałam wszystkie zaczęte powieści, których nie skończyłam czytać i uzbierał mi się mały stosik. Mały z perspektywy zapalonego czytelnika, ale duży z mojej perspektywy, gdzie chodzę do szkoły i powinnam się uczyć.
Zaczynamy!




  Remigiusz Mróz "Behawiorysta"
 Książka, którą właściwie już kończę, bo zostało mi niecałe 100 stron (być może dokończę ją jutro na okienku,a jeśli się pospieszę, to nawet dzisiaj wieczorem, pchając się na koszmary w nocy). Mogę zapewnić, że o tej powieści będzie oddzielny post na blogu, bo do tej pory jestem nią tak oczarowana, że zastanawiam się, czy nie znajdzie się w TOP 10 moich ulubionych książek 2016 roku. Zaczęłam ją czytać niedawno, na chwilę przerwałam na rzecz lektury szkolnej, lecz teraz wracam do tego uniwersum. Chciałam przeczytać coś od tego autora, a przecena na arosie skusiła mnie na dodanie "Behawiorysty" do koszyka. Świerzbią mnie ręce, żeby chwycić za tę książkę, ale szkoła... Tak, szkoła komplikuje mi wszystkie plany czytelnicze i nie tylko. Mam nadzieję, że nic nie zepsuje mi zakończenia tego kryminału (kryminału? bardziej sensacji, bo co kilka stron jest jakiś zwrot akcji).



Geogre R. R. Martin "Gra o Tron"
 Winter is coming, a ja nie umiem dobrze doczytać do połowy. I nie chodzi o to, że ta książka jest jakaś beznadziejna (jest wręcz przeciwnie - ta książka to arcydzieło napisane przez mistrza), ale cały czas coś mi wpada innego w ręce. Nie umiem czytać jednej książki na raz! A akurat "Grę o Tron" powinnam już dawno przeczytać, bo książka nie jest moja, a mojej koleżanki. (Zaczynam się zamartwiać, czy ona przypadkiem się na mnie nie gniewa czy coś, bo ja się na przykład denerwuję, kiedy ktoś za długo przetrzymuje moją książkę.)
Więc tak, zostało mi nieco ponad pół książki i moim celem jest skończenie jej jeszcze w tym miesiącu. Mam nadzieję, że mi się uda, bo chcę zobaczyć, jak została opisana śmierć brata Daenerys, która była moją ulubioną sceną w całym pierwszym sezonie ekranizacji serii "Pieśni Lodu i Ognia".
(Serialu również do tej pory nie dokończyłam, zostały mi dwa sezony.)







  Stephen King "Podpalaczka"
(Zwana przeze mnie pieszczotliwie "podpierdalaczka", ale udawajmy, że właśnie tego nie przeczytaliście.)
Mam na półce cztery powieści Kinga, a na razie tknęłam tylko "Podpalaczkę", przeczytałam kilka stron i zostawiłam ją samą sobie, w zasadzie sama za dobrze nie wiem dlaczego. Miałam ją przeczytać w okresie halloweenowym, a tymczasem mamy już drugą połowę listopada i nic. pamiętam, że te 40 stron bardzo mi się podobało, ale prawdopodobnie podczas któregoś sprzątania odłożyłam ją na półkę i bestialsko o nie zapomniałam. Cóż za okrutny ze mnie czytelnik. Resztę Kingów przeczytam zapewne dopiero w 2017. 


 



 Wojciech Drewniak "Historia bez
 cenzury"
 Mój pisk zaskoczenia chyba było słychać w samym jądrze ziemi, gdy wybierając tytuły do tego wpisu zorientowałam się, że nie przeczytałam do tej pory nie skończyłam czytać książki twórcy kanału Historia bez cenzury. Jeżeli jeszcze nie znacie tego kanału, koniecznie zajrzyjcie!
Przerwałam czytanie tej książki, ze względu na fakt, że mój brat przywłaszczył sobie ją na wakacje, kiedy ja ledwo skończyłam pierwszy rozdział. Potem pojawiło się mnóstwo innych powieści, przez które na chwilę zapomniała o "Historii bez cenzury". Po prostu wstyd! Będę to obowiązkowo nadrabiać, bo styl pisania, który daleko odbiega od stylu podręcznikowego tylko zachęca mnie do zagłębienia się w historię o postaciach, które na lekcji w szkole były jedynie rzuconym hasłem.
 






Alyson Noel "Niezrównani"
 Na mojej półce jest bardzo mało "odmóżdżaczy", do których nie muszę przywiązywać większej uwagi. Uważam, że takie książki są słabe, ale od czasu do czasu je poczytuję, bo nie mam ochoty na żaden ciężki kryminał czy horror lub dystopię. I mam wrażenie, że "Niezrównani" na pewno będzie taką powieścią. W zasadzie chcę ją przeczytać nie dlatego, że jestem jej ciekawa, ale bardziej "do ostrzału", żebym mogła się jej pozbyć z półki. Po opisie nie spodziewam się niczego wielkiego, a raczej będzie to coś pokroju dosyć słabego fanfika z wattpada, jakich pełno.










Rachel Cohn, David Levithan "Księga wyzwań Dasha i Lily"
 Teraz coś w rodzaju bonusu, bo akurat tej książki nie zaczęłam, ale wybrałam ją ze względu na tytuł dzisiejszego posta. Grudzień lata dzień, a z grudniem święta. Żeby dobrze wejść w świąteczny nastrój, chcę na początku miesiąca przeczytać coś świątecznego. "Księga wyzwań Dasha i Lily" wydaje się wręcz idealna, poza tym jestem ciekawa, co tym razem w duecie, wymyślił David Levithan.












Tak prezentuje się mój stosik do przeczytania do końca roku 2016. Trzymam sama za siebie kciuki, żeby to wszystko przeczytać, a 2017 rok zacząć z nowymi powieściami, z jakimś wyzwaniem i nowymi tytułami.

Dajcie znać, czy Wy macie jakieś książki do przeczytania do końca roku!
Paulina♥

niedziela, 13 listopada 2016

"Harry Potter i Kamień Filozoficzny" J.K.Rowling | RECENZJA | PIERWSZE WRAŻENIE

Tytuł: "Harry Potter i Kamień Filozoficzny"
Autor: J.K.Rowling
Gatunek: fantastyka
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 325
Cena detaliczna: 33zł
Kupione

"Harry Potter, sierota i podrzutek, od niemowlęcia wychowywany był przez ciotkę i wuja, którzy traktowali go jak piąte koło u wozu. Pochodzenie chłopca owiane jest tajemnicą; jedyną pamiątką Harry`ego z przeszłości jest zagadkowa blizna na czole. Skąd jednak biorą się niesamowite zjawiska, które towarzyszą nieświadomemu niczego Potterowi? Wszystko zmienia się w dniu jedenastych urodzin chłopca, kiedy dowiaduje się o istnieniu świata, o którym nie miał dotąd pojęcia."
 ~źródło opisu: mediarodzina.pl

O Harrym Potterze wspominałam na blogu całkiem niedawno, przy okazji polskiej premiery "Harry'ego Pottera i Przeklętego Dziecka", gdzie we wpisie pisałam o tym, jak ktoś nazwał mnie sezonowcem. Od tamtego Czasu zdążyłam przeczytać pierwszy tom serii i muszę przyznać, że zostałam oczarowana.

Fabułę Harry'ego Pottera zna większość, jeśli nie z książek, to z filmów. Niestety, do pewnego czasu należałam do tej mniejszości osób nielubujących się w fantastyce. Uważałam, że cała ta seria HP jest strasznie mainstreamowa, że nie odpowiada mi historia i że nie będę taka jak wszyscy. (Przed przeczytaniem "Igrzysk Śmierci" też tak mówiłam.) Jednak pod naciskiem booktube'a i blogosfery, gdzie wszyscy zaznaczali że "jeśli nie jesteś wtajemniczony i nie przepadasz za spojlerami to lepiej to wyłącz" postanowiłam sięgnąć po "Kamień Filozoficzny", żeby nie czuć się wykluczona.

Zacznę od tego, co mi się bardzo spodobało . Po pierwsze - bardzo zarysowane postacie, z widocznymi przewodnimi cechami. Ron - troszkę głupkowaty, Hermiona - mądra, Harry - zaradny. Postać Hagrida jest aktualnie moją ulubioną, jego teksty śmieszyły mnie prawie za każdym razem! Po drugie - dosyć prosta, nieskomplikowana fabuła, w której się nie gubiłam po połowie wątku (pamiętam, kiedy czytała "Czas Żniw" i po dwóch stronach kompletnie nie wiedziała o co chodzi).
Nie było raczej rzeczy, które mi się nie podobały. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona tym, jak dobrze bawiłam się przy czytaniu tej powieści, jak bardzo mnie wciągnęła i jak bardzo czułam niedosyt po jednym tomie. A to oznacza tyko jedno - chcę kontynuować czytanie Harry'ego Pottera, więc po Nowym Roku będę zaopatrzać się w "Komnatę Tajemnic" w okładce z wydania dla dorosłych.

Fabuła: 9/10
Bohaterowie: 10/10
Styl pisania: 10/10
Ogólnie: 10/10

Dajcie znać, jak Wam podoba się Harry Potter!
Paulina♥


niedziela, 6 listopada 2016

WRAP UP październik | BOOKHAUL | Podsumowanie października

Obiecałam sobie, że od października zacznę mniej kupować, a więcej czytać, a... Cóż, wyszło na odwrót.

Zacznę od tego, że ilość przeczytanych przeze mnie książek w październiku jest żałośnie mała. Jedną książkę skończyłam, był to "Obrońca nocy" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, którego mało pochlebna recenzja pojawiła się na moim blogu, podobnie jak przeczytane w całości "Playlist for the Dead" Michelle Falkoff. I o byłoby w sumie na tyle z przeczytanych książek w całości. Tak. Aż wstyd. Ale postanowiłam jeszcze wspomnieć o tym, że jestem w połowie "Gry o Tron", czyli pierwszym tomie "Pieśni Lodu i Ognia" George'a R.R. Martina. Zaczęłam czytać tę powieść w połowie października, nawet dodawałam post na instagramie z podpisem "840 stron i ja mam nie dać sobie rady?" No właśnie, nie dałam. Jestem w połowie. Przyznam szczerze, że kompletnie ostatnio nie mam na nic czasu, a cały długi weekend przesiedziałam nad rzeczami do szkoły.
Tak to już bywa, kiedy postanawiacie nie mieć życia towarzyskiego i poświęcić całe swoje życie systemowi edukacji.

No ale dobrze, przebolejmy już tę czytelniczą biedę i przejdźmy do małego haulu książkowego. Doszłam do wniosku, że oddzielne bookhaule będę robiła, jeżeli w danym miesiącu zbierze mi się konkretniejsza liczba książek. Jeśli nie - kupione książki znajdą swoje miejsce w miesięcznych podsumowaniach.

"Eleonorę i Parka" Rainbow Rowell pokazywałam Wam już w tym haulu, więc nie będę się dłużej rozwodzić, zajrzyjcie do tamtego posta. Natomiast oprócz tego kupiłam cztery inne pozycje.

  1.  22 października miejsce miała polska premiera "Harry'ego Pottera i Przeklętego dziecka" Jacka Thorne'a i Johna Tiffany'ego. Postanowiłam przyłączyć się do celebrowania tego dnia ze wszystkimi polskimi Potterheads i skorzystałam z promocji w Biedronce.
  2. Tę książkę dostałam w rocznicowym prezencie od mojej internetowej przyjaciółki Oliwki (pozdrawiam Cię serdecznie). Jest to "Worek kości" Stephena Kinga. Czwarty King na mojej półce, kolejny jeszcze nieprzeczytany. Jeszcze.
  3. W październiku Empik rozpieszczał promocjami, więc skusiłam się na kuno "Krwi na śniegu" Jo Nesbo. Bardzo króciutki kryminał mojego ulubionego autora wołał do mnie z półki już jakiś czas.
  4. Ostania książka, którą złapałam w tym miesiącu za cenę 7,90zł to "Numery 2. Chaos" Rachel Ward. No właśnie, tu zaczynam przeklinać swoją ślepotę, bo dopiero w domu zorientowałam się, że to drugi tom. Czyżbym znalazła świetną okazję, żeby kupić również tom 1?


W niedługim czasie chcę wstawić całkiem spory TBR na około dwa-trzy miesiące, więc wyczekujcie, bo stos cały czas rośnie.
Paulina♥

niedziela, 30 października 2016

"Playlist for the dead" Michelle Falkoff | RECENZJA

Tytuł: "Playlist for the dead"
Autor: Michelle Falkoff
Gatunek: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Feeria Young
Cena detaliczna: 32,90zł
Liczba stron: 272
Kupione

 "Przychodzisz rano do kumpla i okazuje się, że nie żyje. Coś się stało po wczorajszej imprezie. Zostawił tylko playlistę z dołączoną kartką: "Dla Sama – posłuchaj, a zrozumiesz".

Jak po tym szoku poskładać historię swego przyjaciela? Jak z kolejnych piosenek i własnych wspomnień dojść do prawdy o tym, co się działo w jego życiu? I w twoim własnym życiu – bo okazuje się, że nic nie wydarza się przypadkiem. Nic nie jest obok ciebie. Odtwarzając jego historię, zmieniasz też swoją – bo w twoim życiu pojawia się pewna zagadkowa dziewczyna.


źródło opisu: Wydawnictwo Feeria Young, 2015


Dzisiaj opowiem Wam nieco o książce, którą przeczytałam na początku tego miesiąca.
Historia opowiada o nastoletnim Samie, który odnajduje swojego przyjaciela w jego pokoju. Hayden, bo tak miał na imię owy przyjaciel, nie żyje - popełnił samobójstwo. (Nie, to nie spojler - to już wynika z opisu z tyłu książki). Tu się zaczęły moje mieszane uczucia co do tej książki. Czy na pewno chciałam czytać powtarzalny schemat śmierci przyjaciela i dalszych rozważań życiowych głównego bohatera? Dałam tej książce szansę, ale do tej pory, już około trzy tygodnie po jej przeczytaniu, mam mieszane uczucia. Czytając tę książkę miałam wrażenie, że główny bohater nie czuje nic oprócz zmęczenia albo zdenerwowania, zupełnie jakby śmierć jego przyjaciela była czymś, nad czym się nie płacze. Rozumiem, że każdy przeżywa takie rzeczy w różny sposób, ale w powieści zostało to jakby spłaszczone.

Powód samobójstwa Haydena, według mnie, był bardzo błahy. Zachował się trochę jak przewrażliwiony chłopczyk, który obraził się na cały świat i postanowił zamknąć się na zawsze w swoim pokoju. Tylko przyjaciel głównego bohatera postanowił dodatkowo odebrać sobie życie. O dziwo, nie jest to tylko moja opinia - podziela ją wielu czytelników w swoich opiniach, a także mogę takie zdanie wynieść z rozmów z osobami, które czytały tę powieść.

Cała historia skupia się wokół muzyki, o której jeszcze zaraz napiszę, ale też ważnym wątkiem jest tu internet i wszelkie związki przez niego zawierane. Z książki można wyraźnie wynieść pouczenie, że zawsze należy być czujnym, bo nigdy tak naprawdę nie wiemy, kto siedzi po drugiej stronie komputera.
(Zabrzmiało to trochę jak taka regułka, która dają nauczyciel na informatyce w szkole podstawowej. Plus tutaj zabrzmiałam trochę jak hipokrytka, bo sama od roku mam internetową przyjaciółkę, ale to troszkę co innego, bo wiem, ona to ona. Mam nadzieję, że wiecie, o co chodzi.)

No właśnie, muzyka. Przed rozpoczęciem każdego rozdziału jest podany tytuł piosenki, teoretycznie pasujący do rozdziału. W sumie rzeczywiście, bo na przykład przy "Smells like teen spirit" Nirvany był rozdział, gdzie odbywała się impreza nastolatków. (No shit, Sherlock, przyjdzie tam babcia z balkonikiem i będzie naparzać dancehall.) Czy słuchałam zawsze wszystkich piosenek? Raczej nie, bo nie zawsze miałam taką możliwość (szkoła nie pozwala mi na jednoczesne czytanie książki i słuchanie muzyki), ale kiedy mogłam, starałam się tych piosenek słuchać i jakoś wczuwać. 

Właściwie nie mogę napisać dużo o fabule, bo mam wrażenie, że wszystko co napiszę, to będzie jeden wielki spojler. Wszystko w tej książce dzieje się dosyć szybko, ale to jest duży plus - nie ma tu zbędnego przedłużania, które czasem można zauważyć w książkach pisanych na siłę.

Fabuła: 6/10
Bohaterowie: 6/10
Styl pisania: 8/10
Ogólnie: 7/10

Kupując tę książkę myślałam, że będzie podobna do "Trzynastu powodów" Jaya Ashera, gdzie przyjaciel głównego bohatera popełnił samobójstwo i dał tamtemu pudełko z trzynastoma kasetami, po których miał poznać powód śmierci. W "Playlist for the dead" możemy jedynie się domyślać fabuły po tytułach piosenek, ale - jak powszechnie wiadomo - wiersze lub piosenki można interpretować na różne sposoby.

Mam nadzieję, że nie przeszkadzały Wam jakieś moje dziwne przemyślenia czy skróty myślowe umieszczone w nawiasach.
W środę chcę dodać moje bardzo biedne podsumowanie października. Aż mi wstyd.
Paulina♥

niedziela, 23 października 2016

Zostałam sezonowcem? O Harrym Potterze...

Witam Was dzisiaj w troszkę innym poście niż zazwyczaj, bo dziś chcę się odnieść do dosyć niemiłej wiadomości, którą dostałam na Instagramie.
Ale od początku. W związku z wczorajszą premierą "Harry'ego Pottera i Przeklętego Dziecka" skorzystałam z promocji w Biedronce i zakupiłam nową część Harry'ego za 24,99zł. Nic niezwykłego. Natomiast potem wstawiłam na mojego instagrama zdjęcie z książką. Nic się nie działo, dopóki w wiadomości prywatnej ktoś bardzo anonimowy (brak postów, brak zdjęcia profilowego) zarzucił mi, że jestem sezonowcem, bo kupiłam tę książkę.
 Widzę, że ktoś albo musi mnie nieco znać, albo po prostu mnie nie lubi.

Przyznam się do jednej rzeczy: nigdy nie przeczytałam ani jednej części Harry'ego Pottera, obejrzałam tylko jeden film bardzo dawno temu.  Przez bardzo długi czas nie chciałam czytać tej serii, sądziłam, że będę inna niż wszyscy. Dopiero niedawno, kiedy dołączyłam do blogosfery i zaczęłam oglądać booktube'a, doszłam do wniosku, że się przełamię i przeczytam chociaż pierwszą część. Czy do tej pory to zrobiłam? Nie. Powód? Nie mam czasu. Ale chęci są, a do końca roku pozostało nieco ponad dwa miesiące, podczas których chcę przeczytać "Kamień Filozoficzny".

Wracając do wiadomości. Czy kupno najnowszej części Harry'ego upoważnia mnie do nazywania sezonowcem? Moim zdaniem, nie. Kupiłam tę książkę z zamiarem celebrowania ze wszystkimi polskimi Potterheads. Czy to naprawdę coś śmiertelnie złego? Czy Voldemort zaraz rzuci na mnie zaklęcie?

Bardzo często spotykałam się z komentarzami, że jeżeli ktoś zaczyna coś lubić wtedy, kiedy ta rzecz staje się popularna, to od razu jest się sezonowcem. Tyczyło się to nie tylko książek, ale również muzyki czy filmów. Do niedawna sama tak myślałam, ale w pewien sposób się z tego wyleczyłam. Bo skoro wszyscy ludzie idą na film w dniu jego premiery, to od razu są sezonowcami?
Bardzo często jest tak też z koncertami. Przyjęła się zasada, że jeśli chce się jechać na koncert, to trzeba być fanem. Kompletna bzdura! Koncerty są imprezami, na które może pójść każdy, o ile ma chęci i pieniądze.

To tyle ode mnie, jeżeli chodzi o temat Harry'ego Pottera, sezonowców i mojego zdania na ten temat. Bardzo serdecznie dziękuję anonimowemu instagramowiczowi za inspirację do tego posta.

Dajcie znać, jakie jest Wasze zdanie na temat nowej części Harry'ego i sezonowców, bo niesamowicie ciekawi mnie Wasza opinia.
Paulina♥

niedziela, 16 października 2016

"Obrońca nocy" Agnieszka Lingas-Łoniewska | RECENZJA

Tytuł: "Obrońca nocy"
Autor: Agnieszka Lingas-Łoniewska
Gatunek: romans
Wydawnictwo: Novae Res
Cena detaliczna: 33zł
Liczba stron: 304
Wypożyczone

"Melisa, James i Nocny Łowca. Historia jak z komiksu o walce ze złem, walce z własnymi słabościami, demonami przeszłości i oczywiście o wielkiej miłości. Ona jedna, ich dwóch, Miasto Aniołów i zagrożenie, któremu niekiedy nie można się oprzeć. Obrońca nocy to sensacyjna opowieść o pyskatej dziennikarce, zarozumiałym potentacie mediowym i Nocnym Łowcy. Dobro walczy ze złem, ludzie ze swoimi pragnieniami, a Melisa Mallory z miłością do dwóch mężczyzn. Agnieszka Lingas-Łoniewska bawi się formą, zapraszając nas do nieco komiksowej opowieści z elementami fantasy, gdzie jednak zło i zagrożenie są realne, a uczucia gorące i buzujące od pożądania." 
-Lubimyczytać


Zacznę może od tego, że nie przepadam zbytnio za romansami, ale czasem mam ochotę przeczytać coś bardzo odmóżdżającego, a potem popłakać nad swoim brakiem drugiej połówki. Tak się rodzi obrzydzenie do tego gatunku.
"Obrońca nocy" to romans z wątkiem fantasy, który przyćmiony zostaje przez wątek miłosny, gdzie nasi bohaterowie nie potrafią się nie dotknąć przez pięć stron i co chwila się całują albo odą do łóżka. Zwykle kartkuję takie momenty i chwilami czułam się jak podczas czytania Greya (a miałam taką nieprzyjemność).

Melisa przychodzi pewnego dnia do pracy i dowiaduje się, że ma nowego szefa i że zabrano jej temat do artykułu na okładkę. Wkurzona pani jestem-dziennikarką-oddajcie-mi-mój-temat idzie do nowego szefa, Jamesa, i BOOM, mamy wielką miłość. W tamtym momencie myślałam o porzuceniu tej książki, ale nie poddałam się tak łatwo, czytałam dalej. Nasza dziennikarka nie daje się, za wszelką cenę stara się dowieść, że jest warta swojego stanowiska. Aby zdobyć materiały do artykułu o gangu ćpunów, zapuszcza się w ciemne ulice Los Angeles, gdzie handel narkotykami kwitnie, a niebezpieczeństwo czyha w każdym cieniu. Kobieta wpada w kłopoty i z opresji wyciąga ją Nocny Łowca. I tak właściwie dzieje się przez całą książkę.

***
Chyba spojler: jaki jest związek między Jamesem a Nocnym Łowcą, chyba nietrudno się domyśleć. Te same oczy, ten sam zapach, ten sam stanowczy chwyt. Bliźniacy? Niekoniecznie.
***

Fabuła: 3/10
Bohaterowie: 4/10
Styl pisania: 6/10
Ogólna ocena: 4/10

Nie wiem, czy muszę coś więcej dodawać. Na razie uważam, że powieści Lingas-Łoniewskiej nie są najwyższych lotów, ale nie skreślam tej autorki. Mam w planach przeczytać "Skazanych na ból".


Dajcie znać, jak Wam idzie czytanie książek w czasie roku szkolnego/studiów/pracy. U mnie jest już chyba nieco lepiej niż we wrześniu, ale natłok licealnych obowiązków nadal daje o sobie znać.

Paulina♥

niedziela, 9 października 2016

13 nowych książek! | BOOK HAUL

Dzisiaj luźnych postów ciąg dalszy, ale mam nadzieję, że niebawem to się zmieni. Dziś mam dla was haul z moimi zdobyczami książkowymi, które pojawiły się w mojej biblioteczce w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Czy ta trzynastka nowych pozycji okaże się pechowa? Mam nadzieję, że nie.

  1. "Eleonora i Park" Rainbow Rowell to powieść, którą przeczytałam rok temu i zakochałam się w niej bez pamięci, jednakże do niedawna nie miałam tej książki na półce. Nareszcie mam własny egzemplarz.
  2. Trylogia "Legenda" ("Rebeliant", "Wybraniec", "Patriota") Marie Lu uwiodła mnie swoimi okładkami i ceną (14,50zł za sztukę), a po przeczytaniu opisu nie miałam wątpliwości, że chcę mieć tę serię na swojej półce.
  3. "Kochani dlaczego się poddaliście" Ava Dellaira, czyli dowód na to, że jestem okładkową sroką i wypatruję najniższych cen (11,20zł).
  4.  "Rok 1984" Georga Orwella zyskał tyle dobrych opinii i tyle razy namawiano mnie do kupna i przeczytania tej powieści, że postanowiłam się skusić.
  5. "Podpalaczka" i "Lśnienie" Stephena Kinga to klasyki tego autora, a że zbliża się halloween to zaczęłam już czytać "Podpalaczkę" i czuję, że nie pożałuję.
  6. "Harry Potter o Kamień Filozoficzny" J. K. Rowling. Przyznam szczerze, że nigdy nie przeczytałam ani jednej części Harry'ego Pottera. Chcę do końca roku chcę dać mu szansę i przekonać się, czy fantastyka to gatunek, w którym będę czuła się komfortowo.
  7. "Cierpienia młodego Wertera" J. W. von Goethe, "Mistrz i Małgorzata" Michaił
    Bułhakow, "Tango" Sławomir Mrożek - moja biblioteczka wzbogaciła się o trzy pozycje z kanonu lektur szkolnych. Bardzo jestem ciekawa "Mistrza i Małgorzaty", bo słyszałam, że to jedna z ciekawszych lektur w liceum. "Tango" nie istnieje na liście moich lektur do przeczytania w klasie pierwszej, ale kto wie, co będzie potem? Ten scenariusz zapowiada się ciekawie, poza tym ten autor dobrze mi się kojarzy.
  8. "Playlist for the dead" Michelle Falkoff jest książką, której aktualnie nie mam fizycznie przy sobie, bo pożyczyłam ją koleżance. Przeczytałam i nie była to zła powieść, może bardziej spodobałaby mi się, gdybym sięgnęła po nią dwa-trzy lata temu. Za zdjęcie książki dziękuję mojej przyjaciółce Oliwce.
 Tak prezentuje się mój stosik książek kupionych w ostatnim czasie. W najbliższej przyszłości nie mam zamiaru kupować więcej książek, dopóki nie przeczytam co najmniej połowy nieprzeczytanych pozycji z mojej biblioteczki (a tych nieprzeczytanych jest około dwadzieścia). Dajcie znać, czy czytaliście coś z tego stosu i jakie są wasze odczucia.

Paulina♥

niedziela, 2 października 2016

WRAP UP wrzesień 2016 + TBR październik

Wrzesień był dla mnie dosyć ciężkim miesiącem, zarówno jeśli chodzi o szkołę, jak i o czytanie. Jak wiecie, w tym miesiącu zaczęłam liceum i cóż, myślałam że będzie nieco lżej.

We wrześniu przeczytałam trzy książki i pięć mang, co średnio mnie zadowala. Książki czytałam głównie w weekendy, bo wolnych wieczorów mi brakowało, a mangi chłonęłam w autobusach, o ile nikt nie szturchał mnie łokciem.

O "Świetle, którego nie widać" oraz o "Brudnym świecie" powstały oddzielne recenzje, do których Was serdecznie zapraszam. Pierwsza z tych dwóch pozycji na pewno znajdzie się moim TOP 5 książek 2016, druga natomiast była ciekawym odmóżdżaczem. "Czas Żniw" Samanthy Shannon był dla mnie dziwny i chyba utwierdził mnie w przekonaniu, że nie czuję się najlepiej w fantastyce. Dla mnie było tego trochę za dużo - przyszłość, aury, zaświaty, Szeol... Pozostawiam na razie tę powieść bez oceny z nadzieją, że wrócę do niej później. Jestem teraz na bieżąco z "Atakiem tytanów", a ostatnie trzy tomy czytałam z szeroko otwartymi oczami. Zastanawia mnie, jak niektóre aspekty tych mang zostaną przedstawione z anime, na które czekam już któryś rok...


Zaczęłam również czytać "Lolitę" Vladimira Nabokova i "Obrońcę nocy" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Obie książki przeczytałam do połowy. "Lolity" nie mam zamiaru kończyć, a przynajmniej nie teraz. Męczę trochę tę historię, wciąż nie mogę jej dokończyć, więc doszłam do wniosku, że nie będę się męczyć. "Obrońcę nocy" w zasadzie już kończę czytać, ale najpozytywniejszej oceny ta powieść ode mnie nie dostanie.

Jeśli chodzi o książki, które chcę przeczytać w październiku, to moim pewnikiem jest wcześniej niedokończony "Obrońca nocy". A reszta? To już zależy tylko od mojego humoru i ilości wolnego czasu. Zbliża się Halloween, więc może przeczytam coś Stephena Kinga?

Mała wiadomość, jeśli chodzi o częstotliwość dodawania postów: mogą one się pojawiać nieco rzadziej, na pewno raz w tygodniu w weekendy.

Dajcie znać jak minął Wam ostatni miesiąc i czy praca albo rok szkolny też Was tak przygniótł. I trzymajcie za mnie kciuki w liceum!

Paulina♥

niedziela, 25 września 2016

Książki youtuberów!

Hej, hej, w związku z tym, że mam mały drukowstręt i niekoniecznie chcę teraz cokolwiek czytać, to chcę napisać Wam dzisiaj opowiedzieć troszkę o książkach youtuberów, które mam, które chciałabym przeczytać i w ogóle, co sądzę o całym fakcie, że ludzie internetu wypuszczają na rynek książki.

Zacznę od ostatniej kwestii. Moim zdaniem wszystko zależy, czy youtuber robi książkę tylko dla pieniędzy, czy chce rzeczywiście chce coś przekazać. Bo to od razu widać. Jeżeli ktoś robi coś dla pieniędzy, to często robi to byle jak (kolokwialnie: na odpierdziel), a w wydawnictwie z tego byle czego cała ekipa robi dzieło sztuki. Tak to wygląda. Natomiast jeśli autor chce wyrazić siebie swoim dziełem, to trwa w tworzeniu książki od początku do końca, nie opuszcza swojego papierowego dziecka nawet na krok, aby być dumnym z efektu.


Książki, które posiadam:
  • Wojciech Drewniak "Historia bez cenzury" - przyznam szczerze, że zaczęłam tę książkę, ale pożyczyłam ją któregoś dnia bratu i zajęłam się czymś innym. Bardzo chcę dokończyć ją czytać, bo uwielbiam kanał "Historii bez cenzury" (bardzo pomógł mi w polubieniu historii i teraz jestem w klasie o profilu humanistycznym, a nauka tego przedmiotu to dla mnie przyjemność), gdzie prowadzący przedstawia przeszłość w bardzo przystępny sposób.
  •  Włodek Markowicz, Karol Paciorek "Lekko Stronniczy. Jeszcze więcej" - wszystkie odcinki Lekko Stronniczych do tej pory obejrzałam dwa razy, ale zapewne na tym się nie skończy.
  • Włodek Markowicz "Kropki" - tej książki byłam niesamowicie ciekawa, pochłonęłam ją dosyć szybko zaraz po kupnie. To coś zupełnie innego, coś co powinien przeczytać nawet ten, który nie ma pojęcia kim jest Włodek. Myśli tam zawarte skłaniają do przemyśleń i otwierają oczy na niektóre rzeczy.

Książki, które chciałabym przeczytać:
  •  Connor Franta "A work in progress"
  • Tyler Oakley "Binge"
Przyznam szczerze - nie oglądam ani Connora ani Tylera, ale jest coś,co mnie ciągnie do tych książek i niesamowicie żałuję, że nie zostaną one wydane po polsku, a na widok ich regularnych cen mój portfel płacze. 

 Pewnie na koniec się spytacie: ale Paulina, co z książkami innych wybitnych youtuberów? A duologia "Girl Online"? Odpowiem jedno: nic. Dla przykładu, książka Radka Kotarskiego przypomina mi zlepek informacji z bezużytecznej albo demotywatorów.  Poradnik Red Lipstick Monster na nic mi się nie przyda, bo nie maluję się jakoś profesjonalnie i nie potrzebuję tego aż tak bardzo. A "Girl Online"...? Cóż, miałam okazję przeczytać kawałek pierwszej części i śmierdzi kilometrami jak fanfiction. Nie chcę czytać tych książek. I tyle.

Dajcie znać, jakich youtuberów Wy oglądacie i jakie książki ludzi internetu mieliście okazję czytać. A ja, zainspirowana własnym postem, już w niedługim czasie obiecuję post o książkach muzyków, gdzie, jak się okazuje, można znaleźć nie tylko biografie.

Paulina♥

środa, 21 września 2016

"Pewnego dnia" David Levithan | RECENZJA

Tytuł: "Każdego dnia"
Autor: David Levithan
Gatunek: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Liczba stron: 256
Cena detaliczna: 33zł
Kupione 


"Każdego dnia szesnastoletni A budzi się - bez ostrzeżenia - w innym ciele i w innym miejscu.

A pogodził się ze swoim wyjątkowym losem, ustalił nawet zasady, których stara się przestrzegać. Nie angażować się. Nie rzucać się w oczy. Nie mieszać w cudzym życiu.

Aż do pewnego poranka, kiedy A budzi się w ciele Justina i poznaje jego dziewczynę, Rhiannon. Od tej chwili przestają obowiązywać wszelkie reguły, bowiem A wreszcie znalazł kogoś, z kim pragnie być – każdego dnia, bez wyjątku"

 ~LubimyCzytać


A to teoretycznie chłopak, chociaż sam określał się jako osobę raczej bezpłciową. Nie ma pojęcia, dlaczego codziennie budzi się w innym ciele - tak po prostu się dzieje. Jego życie przed poznaniem pewnej dziewczyny jest bez rewelacji - stara się żyć życiem różnych ciał tak, aby nie namącić ich w życiach i dostosowuję się do ich stylu życia, rodzin, przekonań, przyzwyczajeń. Pewnego dnia jednak znajduje się w ciele Justina i poznaję jego dziewczynę - Rhiannon - i jego życie staje na głowie. A zakochuje się bez pamięci. Każdego następnego dnia stara się dotrzeć do dziewczyny, często kosztem ludzi, w których się znajduje. Spotyka się z nią, ale jego uczucia są mieszane. Czy robi dobrze? Czy Rhiannon czuje się komfortowo, codziennie widząc inną osobę, która jest tą samą osobowością w środku?

David Levithan tworzy postać, która pomimo swojego magicznego i niewyjaśnionego problemu postanawia zacząć żyć sobą, chociaż teoretycznie nie powinien. Postaci powieści są dosyć różnorodne i pokazują różne cechy charakteru. A to zdecydowanie wytrwałość i determinacja w dążeniu do celu. Rhiannon określiłabym jako osobę niezdecydowaną. W "Każdego dnia" często trudno jest określić jej emocje. Justin, chłopak Rhiannon, to najgorszy typ chłopaka - obojętny, często niewyżyty, obrażony na cały świat, sam nie wie, czego chce.

"Każdego dnia" jest pisane z perspektywy A. Natomiast powstała druga część tej książki zatytułowana "Pewnego dnia", która została napisana z perspektywy Rhiannon. Myślę, że to dopełnienie było potrzebne, bo główna bohaterka nareszcie wyjaśnia swoje wątpliwości i emocje względem A i Justina.

Uważam, że Levithan jest dosyć niedoceniany, a o jego książkach słyszy się dosyć mało. To, co pokazał we współautorstwie z Johnem Greenem to zdecydowanie za mało. Bardzo żałuję, że reszta jego książek nie jest wydana w Polsce, bo jestem pewna, że są jeszcze lepsze niż "Każdego dnia" lub kolaboracje z innymi pisarzami.

Fabuła: 9/10
Bohaterowie: 7/10
Styl pisania: 8/10
Ogólnie: 8/10

Dajcie znać, co sądzicie o twórczości Levithana i czy czytaliście "Każdego dnia". Ja tymczasem powracam do tematów o Bilblii na polski, której zaczynam mieć powoli dosyć.

Paulina♥