niedziela, 28 sierpnia 2016

"Igrzyska Śmierci" Suzanne Collins | RECENZJA

Tytuł: "Igrzyska Śmierci", "W pierścieniu ognia", "Kosogłos"
Autor: Suzanne Collins
Gatunek: science-fiction, dystopia
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 351, 360, 369
Cena detaliczna: 29,99zł, 34,99zł
Kupione 

Chyba czas opowiedzieć Wam  moim odkryciu 2016, czyli o "Igrzyskach Śmierci". Kiedy dołączałam do blogosfery i widziałam na booktube, jak wszyscy się podniecali tą trylogią, to myślałam "meh, pewnie jak popularne to słabe". Nawet nie wiem, jak się dotychczas myliłam.
Pewnego dnia coś mnie tknęło i doszłam do wniosku, że w sumie czemu nie, najwyżej znów się zawiodę na rozgłośnionej książce. Kupiłam pierwszą część i zabrałam się za nią prawie od razu. No i... przepadłam.


To, co się dzieje w tej książce, jest nie do opisania. Jeśli jakimś cudem jeszcze nie czytaliście pierwszej części, to opowiada ona o tym, że dawna Ameryka Północna jest podzielona na dwanaście dystryktów, z których wybiera się dwóch przedstawicieli Głodowych Igrzysk. przedstawicielami Dwunastego Dystryktu zostają Katniss Everdeen (główna bohaterka) oraz Peeta Mellark, syn piekarza.

Po pierwsze: fabuła. Cały czas trzyma w napięciu. Jeśli już raz się przysiądzie do książki, to bardzo trudno jest się oderwać. Mnóstwo nagłych zwrotów akcji, rozdziały są specjalnie ułożone tak, że po prostu nie da się skończyć "na rozdziale" albo "na pełnej liczbie stron".
Po drugie: główna bohaterka. O dziwo, nie frustrowała mnie przy każdej swojej wypowiedzi. Dosyć zaradna, zapewne ze względu na to, że jej ojciec umarł, więc jako najstarsze dziecko musiała się zająć domem i rodziną. Mogę stwierdzić, że to chyba jedna z moich ulubionych żeńskich postaci.
Po trzecie: trójkąt miłosny. Tak, tak, schemat powtarzający się w wielu powieściach. Tutaj mamy Peetę, Katniss i Gale'a, przyjaciela głównej bohaterki. Za rozwiązanie tego trójkąta miałam ochotę zabić autorkę. Ten wątek zburzył cały nastrój tej książki. Ci, co czytali, wiedzą.
Po czwarte: zakończenia poszczególnych tomów. Owszem, może pierwszy tom nie zapraszał aż tak bardzo do przeczytania "W pierścieniu ognia", ale ten do przeczytania "Kosogłosa" - jak najbardziej! Koniec ostatniego tomu zabolał mnie bardzo, a związany jest w punktem wyżej - trójkątem miłosnym.

Trylogia "Igrzysk Śmierci" ma jedne z najpiękniejszych okładek na świecie. Szczególnie te filmowe, są tak pięknie do siebie dopasowane, ten kosogłos w płomieniach... Nic tylko patrzeć.

Fabuła: 9/10
Bohaterowie: 9/10
Styl pisania: 9/10
Ogólna ocena: 9/10 

Dajcie znać, jak Wam podobała się trylogia, który z tomów jest waszym ulubionym (moim chyba pierwszy) oraz czy jesteście #TeamPeeta czy #TeamGale.

Tymczasem ja zapraszam na mojego instagrama, gdzie możecie mnie zaobserwować i śledzić moje życie (a moim życiem są książki, ha).

Paulina♥


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz